Taką olśniewającą łąkę spotkałam kiedyś na Mazurach: jak okiem sięgnąć, widziałam maki przetykane chabrami, nieco mniej było rumianków. Był pogodny, lipcowy dzień, wiał lekki wiaterek leniwie przesuwając wełniste obłoczki. W oddali widać było niewielkie kępy drzew i mały lasek.
Sięgając do tych wspomnień, szpachelką i pędzlem namalowałam dużą makową łąkę z mnóstwem kwiatów na pierwszym planie. Najważniejsze były oczywiście moje ukochane maki:))