Minęło 14 lat. Po wielu dosyć suchych zimach z niewielką ilością śniegu, a za to często hulającym zimnym wiatrem jest parę dni z grubą warstwą śniegu, który, jak mam nadzieje , utrzyma się nieco dłużej niż te kilka dni.
W oczy rzucają się niesamowicie wyrośnięte czarne sosny, chroniące teraz ogród przed zimnymi wiatrami. Zupełnie zmieniły one proporcje ogrodu: teraz nawet bardzo duża już czereśnia wydaje się nieco mniejsza, a kalifornijska jodła i syberyjski świerk prześcigają się wzrostem. Rosnący z prawej strony cyprysik naprawdę zrobił się olbrzymi, całkowicie zasłaniając widok na wiśniowa śliwę i ogród sąsiada.
Tylko krzewy, często zresztą przycinane, przypominają te sprzed lat: wajgela i bzy nie zmieniły się aż tak bardzo.
Ten sam widok zimą 2020 roku
Komentarze
Brak komentarzy