Jest już maj 2015 roku, i wrzosowisko ma już 20 lat. Japońskie azalie wylewają się na chodnik, o czym zawsze marzyłam:). Rosną również w górę, ponieważ znowu zaczyna im brakować miejsca. Niemniej w czasie kwitnienia tworzą cudowną, miękką, pastelową chmurę kwiatków. Podobały mi się tak bardzo, że zasadziłam jeszcze kilka takich azalii w donicach i teraz w okresie kwitnienia pracowicie przenosimy je z mężem na taras i przed frontowe wejście.
Na pierwszym planie widać całe morze wrzośców, którym podoba się tu chyba najbardziej – do tego stopnia, że wspinają się po azaliach i trzeba je z nich ściągać (ale dopiero po kwitnieniu, bo całkiem fajnie to wygląda:).
Z prawej strony nieco straszą liście miniaturowych narcyzów, ale zdecydowałam, że pozostaną tam na dłużej, gdyż wczesną wiosna tworzą naprawdę radosny akcent w kompozycji z różowymi i białymi wrzoścami.
Po lewej stronie pod płotem widać białozielony pieris japoński „Little Health Variegata”, warty pierwszoplanowego miejsca na wrzosowisku ze względu na eleganckie, kolorowe liście, piękne białe kwiaty i różowoczerwonawe młode przyrosty, wyglądające również jak kwiaty.
Poniżej przedstawiam wrzosowisko wiosną w kolejnych latach po posadzeniu:
Komentarze
Brak komentarzy