Natknęłam sie w albumach na parę – naście właściwie zdjęć z nasadzeń w przedogródku – czyli obecnym wrzosowisku od frontu domu. Patrząc z dzisiejszej perspektywy było to niezwykle ciekawe, jednocześnie uczące i inspirujące doświadczenie.
Jak już gdzieś wspominałam, na samym początku miał tu być trawnik i trzy juki, ewentualnie gazony z kwiatami wzdłuż ścieżki do domu.
Po obejrzeniu – przypadkiem zresztą – programu „Rok w ogrodzie” zachwyciły mnie wrzosy, a potem pojechałam na wycieczkę po ogrodach – i to tylko dla towarzystwa. Zachwycona tym, co obejrzałam, posadziłam wrzosy, ze trzy miniaturowe azalie i rododendron „Baden-Baden”. Na samym środku, by zapełnić czymś puste miejsca, posadziłam jałowiec łuskowaty „Blue Carpet”, i dodatkowo Swierk Conica przy furtce i jałowiec chiński „Plumosa Albovariegata”.
Było to w 1996 roku, zdjęcie powyżej zrobiłam rok później – ziemia jest wysypana równo torfem , co poza super efektem wizualnym- wszystkie rosliny pieknie się pokazały – dało również pożądane zakwaszenie gleby.
Wyglądało to wszystko naprawdę bardzo ładnie, i dopiero po jakiś 2 latach zorientowałam się, że część roślin jest po prostu za duża…
Poniżej początki – czyli jak planowalam obsadzenie frontu – tak, nie było to nic wyrafinowanego;)
Komentarze
Brak komentarzy