W tym roku mamy dość zwariowaną pogodę-3 lipca miałam wątpliwą przyjemność podziwiania gradobicia we własnym ogrodzie.. Na szczęście skończyło się na podziurawionych rynnach, dach cały…
W ogrodzie niestety gorzej, najbardziej ucierpiały funkie-z tych o wielkich liściach zostały smętne resztki, połamana też była pnąca róża na froncie domu; liliowce wydawałoby się, zniosły to dobrze i nawet kwitną dalej, lecz dopiero teraz widać słaby stan liści….uważam jednak, ze i tak mój ogród miał dużo szczęścia….w innych ogrodach, dalej, spadł grad wielkości kurzych jaj – i tam jest strrasznie….
Poniżej poglądowa fotka na wielkość gradowych krup:
Komentarze
Brak komentarzy