Jesień w ogrodzie zaskakuje mnie każdego roku, gdy zauważam kwitnące w najlepsze zimowity. Gdy zakwitną już wrzosy i zaczynają czerwienieć liście, jest już w pełni. Cieszy mnie każdy słoneczny dzień, gdyż słońce nadaje wszystkiemu nieprawdopodobne kolory. Niedługo trzeba będzie schować kwitnące na tarasie oleandry, a teraz wymieniam kwitnące już niemrawo surfinie na pączkowe wrzosy, które dla smętnych miejsc są prawdziwym wybawieniem.
Najbardziej efektowną rośliną zwiastującą nadejście jesieni jest pięcioklapowy winobluszcz, którego chyba jedyną wadą i zaletą zarazem jest niezwykle silny wzrost i wytrzymałość. Dlatego zarasta inne rośliny, ale i nieciekawe miejsca. Zostawiłam go więc tylko przy studni, gdzie miał zasłonić monotonną białą ścianę, jednak rzucił się na płot. Tam wolałam zimozielony bluszcz, ale pomału i on jest zbyt ekspansywny. Jeśli wybiorę coś delikatniejszego, zarosną mnie chwasty. Z czegoś więc muszę być zadowolona..
Komentarze
Brak komentarzy