Kilkanaście lat temu namalowałam witraż na drzwiach spiżarki w kuchni. Niestety, nic nie trwa wiecznie: pewnego pięknego dnia szyba tak po prostu pękła. Witraża bylo mi szczerze żal, ale nie bardzo wiedziałam, co można by było z nim zrobić…
Mąż wpadł na bardzo dobry pomysł: z połamanych części zrobił coś w rodzaju kolaża, który wstawił w okienko ponad małą kamienną kaskadą przy ścianie. Muszę tu dodać, że jest tam juz od wielu lat i mimo mrozów i zmiennych temperatur uszkodzenia są naprawdę minimalne, a zabezpieczenia nie ma żadnego!
Z czasem wszystko ładnie obrosło bluszczem, tworzac malowniczy kącik niedaleko studni:
Komentarze
Brak komentarzy