Tegoroczna sucha wiosna skłoniła mnie do rozciągnięcia wężów ogrodowych prawie już na stałe. Parę lat temu mąż przerobił studnię, by podłączyć mocną pompę z grubym wężem – rozwiązanie praktyczne, no i mało estetyczne. Jeszcze myślę nad tym, czym to cudo obsadzić, by było mniej widoczne, ale jako tako dostępne w razie wymiany złączki itp, itd.
Jednak zaczęło w końcu padać – mniej lub bardziej intensywnie, za to często. Na trawniku za domem po raz pierwszy w historii zakwitły jaskry. Nawet nie wiedziałam, że je tutaj mamy. A ogródek zieleni się coraz piękniej. Z radością dosadzam kolejne rośliny do doniczek, chociaż te akurat trzeba często podlewać. Na tarasie tym razem zakwita już mini wiejski ogród, tyle że z oleandrem. Są goździki, lawenda, begonie, niedługo zakwitną dalie. Wkrótce dołożymy ławki i stolik. Będzie znowu pięknie, chociaż żal rozebranego już bo zbyt zniszczonego zadaszenia pergoli..
Na głównym zdjęciu widok na kwitnace rośliny w pojemnikach i liliowce zasłonięty ścianą lejącej się z nieba wody.
Komentarze
Brak komentarzy