W słoneczny, czerwcowy dzień jadąc rowerem z targu spotkałam rosnące przy drodze śliczne, lekko puchate kule nieznanych mi kwiatków. Okazało się, że w atlasie botanicznym te cudeńka mają tak mało romantyczną nazwę jak świerzbnica polna…
Dołączyłam do niej zielone jeszcze krwawniki i wszędobylskie rumianki. W towarzystwie traw tworzą pogodny bukiet w ulubionym kulistym wazonie.
Polne kwiaty namalowałam szpachelką, co najlepiej pokazuje wszystkie ich zalety:)
Komentarze
Brak komentarzy