Morze aksamitnych żółtych kulek wrotyczów pośród falujących traw przed domem moich rodziców to obraz kojarzący mi się z dzieciństwem. Wrotycze rosną tam do dziś i nikt nie buduje w tym miejscu domów, gdyż zbyt blisko są tory kolejowe. Te rośliny lubią wlaśnie takie wysypiska i nieużytki, rosną sobie na skrajach dróg i rowów; i ku mojej radości często nieskoszone jesienią mnożą się pokrywając ziemie połyskujacym w slońcu złotem.
Namalowałam je jednak w towarzystwie późno kwitnącej złotookiej maruny, z wyglądu bardzo przypominającej rumianek. Maruny rosły kawałek dalej, tam, gdzie było nieco mniej traw i odrobina słońca..
Komentarze
Brak komentarzy