Tego lata coraz częściej zza płotów przydomowych ogródków witał mnie widok niebieskofioletowych krzaczków lawendy. To pełne uroku, a jednocześnie naprawdę niewymagajace roślinki. I nie potrzebują wiele podlewania, co też ma swoje zalety 🙂
Ich widok przywołuje także wspomnienia z wakacji – mi kojarzy się z pełnią relaksu w cieniu tamaryszków, z widokiem niebieskich, a może fioletowych kwiatów falująctch jak morze i cudnie pachnących w upale. Dlatego w tym roku posadziłam je u siebie w pobliżu ławki na tarasie.
Na razie krzaczki sa malutkie, z kwiatków udało mi się zrobić tylko maleńki bukiecik, który zaraz namalowałam:
Komentarze
Brak komentarzy