Każde oczko w ogrodzie jest tym, co lustro w domu: niby nie do końca potrzebne, a tak naprawdę przydatne i ozdobne.
Oczko wodne pięknie odbija błękit nieba i sprawia, że ogród wydaje się i większy, i przyjażniejszy. Nie musi to być wcale wielki zbiornik wkopany w ziemię; oczko może być malutkie i albo wkopane – wkomponowane w ogród, albo nawet postawione jako pojemnik i czymś ładnie obłożone czy obudowane.
Moje oczko jest połączeniem obu tych pomysłów – powstało na wzniesionej skarpie, ale wkomponowane jest w jej skraj. Brzegi oczka obudowane były początkowo samą palisadą, teraz doddotkowo umocowane dużymi głazam.
Oczko obsadzone jest sinoniebieską funkią, kontrastującą ładnie z oregano, z przodu obrośnięte jest floksami szydlastymi, spomiędzy których wylewa się irga Dammera i płożący żółty jałowiec Wiltonii. Nad oczkiem przewiesza się clematis „Nelly Moser”, a z tyłu rośnie jeszcze bluszcz. Trochę tego już za dużo, a jeszcze wsadziłam tam pstrolistną irgę poziomą i dzwonki Poszarskiego… coś chyba będzie trzeba przesadzić…
Brzegu oczka pilnuje mała żabka, z jej pyszczka leci woda- to taka minifontanna 😉
Komentarze
Brak komentarzy